Wiecie, że nie trzeba już będzie posiadać uprawnień doradcy podatkowego, aby objaśnić pątnikowi, jakie ma obowiązki wobec fiskusa? Według środowiska doradców, za uwolnienie zawodu klienci mogą słono zapłacić.
Porady dla podatników nie będą już usługami zastrzeżonymi wyłącznie dla doradców podatkowych i osób z tytułami prawniczymi. W tej dziedzinie ma dojść do tzw. deregulacji zawodowej. Sejm właśnie pracuje nad projektem ustawy, która zapowiada uwolnienie 91 kolejnych profesji, w tym właśnie doradztwa podatkowego. Zajmuje się nim Komisja Nadzwyczajna do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji.
Projektowana ustawa o ułatwieniu dostępu do wykonywania niektórych zawodów zapowiada dwumiesięczne vacatio legis dla zawartych w niej zmian. Z drobnymi wyjątkami ma wejść w życie po 60 dniach od ogłoszenia.
Według projektu ustawy tytuł doradcy podatkowego będzie można uzyskać szybciej niż obecnie. Skrócony zostanie na przykład okres obowiązkowych praktyk zawodowych – z dwóch lat do sześciu miesięcy. Istotą deregulacji będzie jednak umożliwienie wykonywania wielu czynności doradztwa podatkowego osobom bez posiadania szczególnych uprawnień i kwalifikacji. Osoby te nie będą miały statusu doradcy podatkowego, który zostanie zachowany dla wykonywania świadczeń szczególnych, takich jak np. pełnomocnictwo w sprawach sądowych. Po deregulacji tytuł ten jednak nie będzie potrzebny do udzielania podatnikom i płatnikom porad oraz opinii dotyczących obowiązków podatkowych, prowadzenia ich ksiąg podatkowych, sporządzania zeznań i deklaracji podatkowych. Krajowa Rada Doradców Podatkowych (KRDP) jest przeciwna takiemu uwolnieniu zawodu. Dostrzega w tym zagrożenia dla podatników. Co o tym sądzicie?